09h27 CET
05/11/2024
21-letni reprezentant Polski tradycyjnie wyszedł na parkiet w pierwszej piątce. Odpowiadał w defensywie za powstrzymywanie Jamesa Hardena, lidera Clippers. Z kolei po drugiej stronie parkietu na jego drodze miał stawać wyższy o 10 centymetrów chorwacki środkowy Ivica Zubac. To jednak właśnie Sochan rozpoczął tej nocy zdobywanie punktów, a następnie wykończył jeden z kontrataków i w znaczący sposób przyczynił się do wczesnego prowadzenia "Ostróg"
Polak na parkiecie spędził w sumie 12 minut, zanim kontuzja lewego kciuka nie pozwoliła mu na kontynuowanie gry. Spurs po udaniu się do szatni na przerwę ogłosili, że uraz koszykarza wyklucza go z gry do końca meczu.
Początek sezonu był do tej pory udany dla Sochana. Średnio zdobywał 17,3 punktu, przy ponad 50-procentowej skuteczności z gry, i miał 8,5 zbiórki.
"To po prostu facet, którego energia zawsze idzie w dobrym kierunku" - ocenił kolegę z drużyny gwiazdor Spurs Victor Wembanyama. "Jego wola poświęcenia dla drużyny może imponować. To przyjemność dzielić z nim boisko" - dodał Francuz.
Niedyspozycja Polaka znacząco wpłynęła na poczynania gości. Zespół z San Antonio po pierwszej kwarcie prowadził aż... 40:14. Na przerwę goście schodzili jednak prowadząc już tylko 56:48.
Ciężar gry wziął na siebie Wembanyama, który był bardzo bliski zanotowania trzeciego tzw. triple-double w karierze, ale ostatecznie występ zakończył z bilansem 24 pkt, 13 zbiórek, dziewięciu bloków, trzech asyst i trzech przechwytów. Był jednak nieporadny w wielu rzutach z dystansu. 20-letni Francuz poderwał również publiczność kilkoma spektakularnymi zagraniami, w tym dwoma wsadami jedną ręką po podaniach od Chrisa Paula.
W szeregach gospodarzy Norman Powell zdobył 23 punkty, a Amir Coffey dodał 21, prowadząc Clippers do pierwszej wygranej w nowej hali Intuit Dome.
Spurs rozegrali drugi mecz z rzędu bez 75-letniego trenera Gregga Popovicha. Chorego szkoleniowca tymczasowo zastępuje jego asystent Mitch Johnson.
W związku z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych i planowaną krótką przerwą w rywalizacji minionego wieczora w akcji były wszystkie zespoły, rozegrano 15 spotkań. Miano niepokonanych drużyn zachowały Cleveland Cavaliers (bilans 8-0) i Oklahoma City Thunder (7-0).
"Kawalerzyści" pokonali Milwaukee Bucks 116:114, czym wyrównali klubowy rekord zwycięstw z początku sezonu pochodzący z edycji 1976/77. Z kolei Thunder wygrali z Orlando Magic 102:86 i cieszą się z najlepszego startu od 2008 roku. (PAP)
mask/ pp/