07h07 CET
12/11/2024
Propozycja Browna zaskoczyła większość szefów ekip F1, którzy wielokrotnie deklarowali, że ich zdaniem 24 wyścigi w sezonie to maksimum, jakie można osiągnąć bez narażania zdrowia i kondycji psychicznej kierowców i personelu technicznego ekip.
Biorąc pod uwagę coraz większe zainteresowanie organizacją rund mistrzostw świata ze strony podmiotów, które obecnie nie są częścią harmonogramu, Brown zaproponował, aby ustalić 20 stałych lokalizacji i osiem rund rotacyjnych, które będą zmieniane. Przy czym, żeby jednak utrzymać kalendarz na obecnym poziomie 24 Grand Prix w sezonie.
"Może być 20 stałych wyścigów i osiem zmieniających się co dwa lata. To pozwoli nam rozwijać ten sport, na który jest coraz większy popyt" - powiedział Brown. "Jeżeli będziemy mogli być na 28 rynkach, to będzie fantastyczne. W ten sposób ustalimy maksymalny kalendarz na dwa lata, ale także damy gwarancję tym oczekującym, że nie będą za dwa lata pominięci" - dodał.
W ostatnich latach kalendarz F1 stale się wydłużał w związku z boomem popularności wyścigów. Włączono nowe lokalizacje - Arabię Saudyjską, Katar, Miami i Las Vegas. Zadbał o to dyrektor generalny F1 Stefano Domenicali, którego działania Brown popiera.
"Stefano wykonał bardzo dobrą robotę, modyfikując kalendarz. Wiemy, że zawsze jest to trudne, szczególnie gdy jesteśmy w sporze z innymi sportami, telewizją czy świętami" - przyznał szef McLarena.
Brown podkreślił, że koncepcja GP F1 musi ewoluować, stawać się bardziej widowiskowa i telewizyjna. Po to, aby rosnąca popularność dyscypliny mogła się także przełożyć na efekty finansowe, gdyż koszty utrzymania zespołów F1 są coraz wyższe. Teamy nie kryją, że środki finansowe, jakie otrzymują od FIA i amerykańskiej grupy kapitałowej Liberty Media, promotora F1, powinny być znacznie wyższe. (PAP)
wha/ cegl/